Wyruszyłam spełnić marzenie...

"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. " - R. Kapuściński
Ja... no cóż... trzeba przyznać, że na tą chorobę jestem właśnie chora. Zaczęłam podróżować jeszcze jako nastolatka. Powoli, z roku na rok autostopem odkrywałam Europę, później była Gruzja, Turcja, Maroko, Japonia. Z wyprawy na wyprawę coraz większy zachwyt światem, ludźmi, odmiennością kultur. Kiedy jeszcze ograniczały mnie czasowo studia wymarzyłam sobie, że gdy tylko je skończę wyruszę na długo w świat. Tak po prostu - bez większego celu, żeby poznawać, dotykać, smakować, zachwycać się odmiennością, a przede wszystkim budować siebie konfrontując swój świat ze światem napotkanym. Przekonałam się bowiem już nie raz, że wędrowanie po świecie to wspaniała okazja do wędrowania wgłąb siebie.
Wyruszam w zakątek świata, w który zawsze ciągnęło mnie najbardziej - do Ameryki Południowej. Podglądać życie Indian, zanurzyć się w dżungli, zobaczyć tukany, małpy i gigantyczne motyle, spłynąć Amazonką, zachwycić się ogromem Andów, odwiedzić zaginione miasta, posmakować lokalnych specjałów oraz rozmawiać z ludźmi, aby poznać ich świat, historię, kulturę, dowiedzieć się jak żyją.
Kiedy wrócę? Wrócę jak mi się znudzi, gdy poczuję, że marzenie spełnione, a bagaż doświadczeń wystarczająco wielki by bez wstydu przytaszczyć go do Polski. Wrócę, gdy przyjdzie na to czas. W planach mam pół roku wędrowania. Jak będzie w rzeczywistości pokaże los.



niedziela, 21 marca 2010

Trekking wsrod wulkanow

Marika mowi, ze na chodzenie to ona sie nie pisze i jedzie do Otavalo podziwiac kolory. My z Karolina za to jak najbardziej i jak najchetniej sie w jakies gorki wybierzemy. W koncu co ekwadorskie wulkany to ekwadorskie wulkany!

Jedziemy do rezerwatu Illinizas w rejonie slawnego wulkanu gorujacego nad Ekwadorem: Cotopaxi. W chatce straznika zostawiamy zbedne ciezkie rzeczy i ruszamy na szlak. To pada to mzy, to gubimy sciezke, to przedzieramy sie przez krzaczory lub brodzimy w blocku probujac przedostac sie na drugi brzeg rzeki. Mogloby sie zdawac, ze kiepsko i nie wesolo. Nic z tych rzeczy, wrecz przeciwnie. Nic nie zastapi tych przestrzeni, gotowania na ognisku, widoku chmur szarpiacych szczyty czy zakopywania sie w spiwokru jak tylko najscislej sie da zeby jakos przetrwac mrozna noc...

Bardzo przyjemne dwa dni brodzenia wsrod traw polonin:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz