Wyruszyłam spełnić marzenie...

"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. " - R. Kapuściński
Ja... no cóż... trzeba przyznać, że na tą chorobę jestem właśnie chora. Zaczęłam podróżować jeszcze jako nastolatka. Powoli, z roku na rok autostopem odkrywałam Europę, później była Gruzja, Turcja, Maroko, Japonia. Z wyprawy na wyprawę coraz większy zachwyt światem, ludźmi, odmiennością kultur. Kiedy jeszcze ograniczały mnie czasowo studia wymarzyłam sobie, że gdy tylko je skończę wyruszę na długo w świat. Tak po prostu - bez większego celu, żeby poznawać, dotykać, smakować, zachwycać się odmiennością, a przede wszystkim budować siebie konfrontując swój świat ze światem napotkanym. Przekonałam się bowiem już nie raz, że wędrowanie po świecie to wspaniała okazja do wędrowania wgłąb siebie.
Wyruszam w zakątek świata, w który zawsze ciągnęło mnie najbardziej - do Ameryki Południowej. Podglądać życie Indian, zanurzyć się w dżungli, zobaczyć tukany, małpy i gigantyczne motyle, spłynąć Amazonką, zachwycić się ogromem Andów, odwiedzić zaginione miasta, posmakować lokalnych specjałów oraz rozmawiać z ludźmi, aby poznać ich świat, historię, kulturę, dowiedzieć się jak żyją.
Kiedy wrócę? Wrócę jak mi się znudzi, gdy poczuję, że marzenie spełnione, a bagaż doświadczeń wystarczająco wielki by bez wstydu przytaszczyć go do Polski. Wrócę, gdy przyjdzie na to czas. W planach mam pół roku wędrowania. Jak będzie w rzeczywistości pokaże los.



poniedziałek, 8 marca 2010

Cuenca z Karolina

Koniec z samotnoscia. Przez najblizszy miesiac bede wedrowac juz nie sama. Jak to sie stalo ze w niedzielny wieczor witam sie z Karolina w centrum kolonialnej Cuenci?

Karoline znam z Gdanska. Razem ze mna i Marika (jeszcze sie tu Marika pojawi;)) byla rdzeniem pewnego pomyslu wyprawy Ikarusem w swiat. Poki co autobus nigdzie nie wyruszyl, ale przy okazji planowania  mialysmy okazje sie lepiej poznac i przekonac, ze wiecej jest takich szalonych ktorych droga ciagnie. Karolina skonczyla studia, akurat nie miala pracy, wiec pewnego dnia pomyslala: Czemu by nie Latynoameryka? Napisala do mnie gdzie mozemy sie spotkac, spakowala 30 litrowy bagaz podreczny i zespolem pociagow, samolotow i autobusow po trzech dniach podrozy znalazla sie w centrum kolonialnego miasta Cuenca. Przyjechalam tu specjalnie po nia zostawiajac za soba Oriente. Ale tylko na chwile. Wrocimy tam razem jeszcze lepiej poznac niesamowitosci dzungli.

Pod stara katedra witam sie z Karolina i  nagadac sie nie mozemy. Tak sie dawno nie widzialysmy, tyle przygod mialysmy po drodze. Wspolnie zanurzamy sie w gwarze miasta, odwiedzamy muzeum sombrerra (niesamowite przez ile procesow musi przejsc kapelusz zanim zostanie kapeluszem!), muzeum sztuki Ameryki Lacinskiej, kosztujemy lokalnych przysmakow, szalejemy z aparatem, zatrzymujemy sie na kawe w przyjemnych kawiarniach, gadamy, smiejemy sie, cieszymy.

Jak bardzo inaczej postrzega sie swiat gdy odbiera sie go z kims, gdy mozna go na bierzaco komentowac. Moja samotnosc nie byla zla i duzo mi dala z tego czego w towarzystwie doswiadczyc sie nie, ale teraz ciesze sie szalenie, ze moge wedrowac wspolnie.

Karolina
Cuencowi Indianie
W muzeum sombrerra
Cuenca,
Cuenca,
Cuenca...

3 komentarze:

  1. Północ w Polsce przywitałem z początkiem piosenki SDM, której pierwsze słowa brzmią tak:
    "Powiedz, dokąd znów wędrujesz?
    Czy daleko jest twój sad?...."

    Twoje ćwierćwiecze minęło.
    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ANIA !!

    Coś długo już nie piszesz ale mam nadzieję, że jeszcze w żołądku dzikiego zwierza nie leżysz.

    Pragnę złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia spełnionego powrotu do kraju!
    Nie żeby bez okazji, w końcu to urodziny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja! W końcu to urodziny twoje!
    Wszystkiego naj naj naj Aniu! Bezpiecznej aczkolwiek pełnej wrażeń dalszej wędrówki, no i powrotu! Gorące pozdrowienia z już wiosennej Polski!

    Szymon

    OdpowiedzUsuń