Wyruszyłam spełnić marzenie...

"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. " - R. Kapuściński
Ja... no cóż... trzeba przyznać, że na tą chorobę jestem właśnie chora. Zaczęłam podróżować jeszcze jako nastolatka. Powoli, z roku na rok autostopem odkrywałam Europę, później była Gruzja, Turcja, Maroko, Japonia. Z wyprawy na wyprawę coraz większy zachwyt światem, ludźmi, odmiennością kultur. Kiedy jeszcze ograniczały mnie czasowo studia wymarzyłam sobie, że gdy tylko je skończę wyruszę na długo w świat. Tak po prostu - bez większego celu, żeby poznawać, dotykać, smakować, zachwycać się odmiennością, a przede wszystkim budować siebie konfrontując swój świat ze światem napotkanym. Przekonałam się bowiem już nie raz, że wędrowanie po świecie to wspaniała okazja do wędrowania wgłąb siebie.
Wyruszam w zakątek świata, w który zawsze ciągnęło mnie najbardziej - do Ameryki Południowej. Podglądać życie Indian, zanurzyć się w dżungli, zobaczyć tukany, małpy i gigantyczne motyle, spłynąć Amazonką, zachwycić się ogromem Andów, odwiedzić zaginione miasta, posmakować lokalnych specjałów oraz rozmawiać z ludźmi, aby poznać ich świat, historię, kulturę, dowiedzieć się jak żyją.
Kiedy wrócę? Wrócę jak mi się znudzi, gdy poczuję, że marzenie spełnione, a bagaż doświadczeń wystarczająco wielki by bez wstydu przytaszczyć go do Polski. Wrócę, gdy przyjdzie na to czas. W planach mam pół roku wędrowania. Jak będzie w rzeczywistości pokaże los.



wtorek, 16 lutego 2010

Owoce, o ktorych istnieniu nie mialam pojecia

Czy wspominalam juz, ze Kolumbia to owocowy raj? Jak pierwszy raz weszlam na targ bylam w szoku ile owocow jest na swiecie i jak dziwacznie moga wygladac. Z przyjemnoscia zaprezentuje niektore z nich (bo to nawet nie polowa!). Najpyszniejsze to kolczasta guanabana, maracuya (szczegolnie sok z niej), mangostino, pitaya i moje uuuuukkkkkoooochane mango. Poza tymi owocami sa rowniez przepyszne owoce w Polsce powszechnie znane jak arbuzy, melony, sliwki czy kokos. Raj nie z tej ziemi!!!!! :D

Aha! oczywiscie z nich wszystkich mozna zrobic pyszny sok, co sie tu powszechnie praktykuje. (Przez tydzien w Bogocie kazdego dnia na sniadanie, obiad i kolacje mialam sok z innego owoca!)


hmmmmm.... mysle o przeprowadzce do Kolumbiii:P

mamey
chirimoya
 
maracuya
maracuya od srodka
 sapote
 
sapote od srodka
  
guanabana
guanabana od srodka
 
anon
  
mango
(mango znalam ale pojecia nie mialam ze moze miec tyle odmian
- jak u nas z jablkami!)
curuba
pitaya
 
pitaya od srodka
  
papayuela
  
granadilla
  
uchuba
  
papaya
  
lulo
  
tomate de arbol
 
mangostino
 
guayaba

4 komentarze:

  1. No super, a my tu wcinamy pogniecione mandarynki z Reala... A jak już nawet uda się zdobyć gdzieś mango (zielone i twarde), to się pani w kasie długo zastanawia jaki kod wcisnąć, bo nie wie co to za owoc ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie probowalam przepyszne polecam. Pozdrowienia dla podrozniczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. a mango para chupar jak smakowalo?

      Usuń