Wyruszyłam spełnić marzenie...

"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. " - R. Kapuściński
Ja... no cóż... trzeba przyznać, że na tą chorobę jestem właśnie chora. Zaczęłam podróżować jeszcze jako nastolatka. Powoli, z roku na rok autostopem odkrywałam Europę, później była Gruzja, Turcja, Maroko, Japonia. Z wyprawy na wyprawę coraz większy zachwyt światem, ludźmi, odmiennością kultur. Kiedy jeszcze ograniczały mnie czasowo studia wymarzyłam sobie, że gdy tylko je skończę wyruszę na długo w świat. Tak po prostu - bez większego celu, żeby poznawać, dotykać, smakować, zachwycać się odmiennością, a przede wszystkim budować siebie konfrontując swój świat ze światem napotkanym. Przekonałam się bowiem już nie raz, że wędrowanie po świecie to wspaniała okazja do wędrowania wgłąb siebie.
Wyruszam w zakątek świata, w który zawsze ciągnęło mnie najbardziej - do Ameryki Południowej. Podglądać życie Indian, zanurzyć się w dżungli, zobaczyć tukany, małpy i gigantyczne motyle, spłynąć Amazonką, zachwycić się ogromem Andów, odwiedzić zaginione miasta, posmakować lokalnych specjałów oraz rozmawiać z ludźmi, aby poznać ich świat, historię, kulturę, dowiedzieć się jak żyją.
Kiedy wrócę? Wrócę jak mi się znudzi, gdy poczuję, że marzenie spełnione, a bagaż doświadczeń wystarczająco wielki by bez wstydu przytaszczyć go do Polski. Wrócę, gdy przyjdzie na to czas. W planach mam pół roku wędrowania. Jak będzie w rzeczywistości pokaże los.



wtorek, 2 lutego 2010

Cartagena - miasto piratow i Marqueza

Cartagena jest zdecydowanie przepiekna! Zanurzam sie w zatloczonych uliczkach pelnych straganikow na kolkach, podziwiam doskonale zachowane domy z epoki kolonialnej z cudownymi rozkwieconymi balkonami. Mijam miejsca ktore dawaly natchnienie Marquezowi (wlasnei skonczylam ¨Milosc w czasaqch zarazy¨ i jestem na nowo totalnie w Marquezie zakochana!), jego dom. Dwa dni gubie sie i odnajduje w tym niesamowitym klimacie.

(Poza tym poznaje wszelkie smaki kolumbijskich napojow nawadniajacych, ktore pije nalogowo, zeby stanac na nogi. Kokosowy jak na razie wygrywa. Winogronowy nie do przelkniecia:P)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz