Kolejny przystanek to miasto Popayan - bardzo popularna destynacja turystyczna w Kolumbii. Co wyroznia ta miejscowosc wsrod innych to kolonialne stare miasto, ktorego wszystkie domy sa biale. Przyjemnie sie tu poszwedac uliczkami, wypic kawe w naroznej kafejce, wejsc na gorujace nad miastem wzgorze i spojrzec na biale domy z innej, wyzszej perspektywy. Ciekawostka jest ilosc kosciolow przypadajacych w Popayan na jednostke powierzchni - w niewielkim centrum jest ich az dziewiec (naturalnie wszystkie biale!). Jako, ze nie mam zadnej map nie lada sztuka okazuje sie odnalezienie ich wszystkich w zaulkach uliczek . Czesto bowiem nie sa wolno stojace i otoczone placem, lecz wcisniete gdzieniegdzie pomiedzy inne budynki.
Tu spotyka mnie tez kolejna niespodzianka kulinarna - napoj o nazwie champús, ktorego mozna sie napic tylko w tych okolicach. Jest to taki prawie-kompot urzadzony z ananasa, owocow lulu i kukurydzy gotowanych z dodatkiem cukru trzcinowego. Mocno schlodzone, rownie mocno orzezwiajace na dnie kubeczka zostawia po sobie pyszna owocowo kukurydziana mieszanke do wyjedzenia lyzeczka:)
Sliczne to biale miasto...narobilas mi ochoty na zwiedzenie Kolumbii, a jestem przeciez tak blisko. Gdybys zawitala do meridy teraz to mialabyc z kim isc w gory, jest tu grupa alpinistow polskich i poza tym para Rosjan z nami, zdobyli szczyt Homboldta ( 4942mnpm). powodzenia grazyna
OdpowiedzUsuń