Wyruszyłam spełnić marzenie...

"Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. " - R. Kapuściński
Ja... no cóż... trzeba przyznać, że na tą chorobę jestem właśnie chora. Zaczęłam podróżować jeszcze jako nastolatka. Powoli, z roku na rok autostopem odkrywałam Europę, później była Gruzja, Turcja, Maroko, Japonia. Z wyprawy na wyprawę coraz większy zachwyt światem, ludźmi, odmiennością kultur. Kiedy jeszcze ograniczały mnie czasowo studia wymarzyłam sobie, że gdy tylko je skończę wyruszę na długo w świat. Tak po prostu - bez większego celu, żeby poznawać, dotykać, smakować, zachwycać się odmiennością, a przede wszystkim budować siebie konfrontując swój świat ze światem napotkanym. Przekonałam się bowiem już nie raz, że wędrowanie po świecie to wspaniała okazja do wędrowania wgłąb siebie.
Wyruszam w zakątek świata, w który zawsze ciągnęło mnie najbardziej - do Ameryki Południowej. Podglądać życie Indian, zanurzyć się w dżungli, zobaczyć tukany, małpy i gigantyczne motyle, spłynąć Amazonką, zachwycić się ogromem Andów, odwiedzić zaginione miasta, posmakować lokalnych specjałów oraz rozmawiać z ludźmi, aby poznać ich świat, historię, kulturę, dowiedzieć się jak żyją.
Kiedy wrócę? Wrócę jak mi się znudzi, gdy poczuję, że marzenie spełnione, a bagaż doświadczeń wystarczająco wielki by bez wstydu przytaszczyć go do Polski. Wrócę, gdy przyjdzie na to czas. W planach mam pół roku wędrowania. Jak będzie w rzeczywistości pokaże los.



sobota, 6 lutego 2010

Najlepsza kawa swiata

Wielu twierdzi, ze najlepsza kawa na swiecie pochodzi wlasnie z Kolumbii. Jedno jest pewne - po Brazylii i Wietnamie kraj ten jest trzecim najwiekszym producentem tego aromatycznego trunku i jest bardzo ze swej kawy dumny.

Jade do Zona Cafetera czyli serca kolumbijskich upraw. Jako ignorant kawowy (wiem tyle, ze jak sie wsypie troche Neski do kubka i zaleje wrzatkiem to mozna skuteczniej zarywac noce;)) zamierzam sprawdzic sprawdzic jak to wszystko wyglada od podszewki.

Pierwszy przystanek to miasteczko Armenia - jedno  z trzech najwazniejszych miast w regionie.  Zachwycac sie nie ma czym, bardziej jest to miejsce wypadowe niz cel podrozy. Chodze troche po uliczkach, nacieszam sie owocami i   sprzedawanymi na ulicy smakolykami, ktore w koncu moge jesc (!!!!! :D:D:D) i  jako ze sladow kawy nie znajduje, ruszam dalej na jej poszukiwanie.

Kilka kilometrow pod Armenia znajduje sie Park Kawy. Miejsce, ktore w teorii ma pokazywac historie, techniki upraw i proces wytwarzania kawy. Jak sie  jednak okazuje jest to bardziej park rozrywki ze wszystkimi mozliwymi karuzelami, rolercosterami i temu podobnymi, a kawa jest tylko pretekstem sciagajacym turystow. Cena za wstep rowniez raczej zniecheca niz zacheca (za samo wejscie placi sie ok 25zl). Warto zdecydowanie nie bylo, ale przynajmniej troche sekretow kawy sie przede mna wyjasnilo.

A oto czego sie dowiedzialam...

Kawa rosnie na niewielkich krzaczkach, ktorych liscie przypominaja troche liscie cytrusow. Owoce sa wielkosci paznokcia i gdy sa dojrzale maja kolor czerwony.

Pierwszy etap uprawy to zasadzenie ow zerwanej z krzaczka czerwonej kulki w ziemi. Po kilku tygodniach zaczyna ona kielkowac  i juz jako mala roslinka przenoszona jest do szkolki, skad kolejno, po kilku tygodniach, wedruje na swoje wlasciwe miejsce czyli plantacje. Na pierwsze owoce trzeba czekac ok 2-3 lat , pozniej kawe zbierac mozna juz 2 razy do roku. Poniewaz  tutaj sezon trwa caly rok i caly czas obok  owocow pojawiaja sie nowe kwiaty, najlepiej jest gdy zbiorow dokonuje sie recznie wybierajac tylko dojrzale ziarenka. To sprawia, ze praca przy zbiorach jest bardzo ciezka i wymaga duzo cierpliwosci.

Zebrane ziarenko ma kilka  warstw i aby dotrzec do sedna (czyli aromatycznej kawusi) musi byc poddane szeregowi procesow. Pierwszy krok to oddzielenie czerwonej lupinki, nastepny to fermentacja, podczas ktorej trzeba pozbyc sie lepkiej pulpy otaczajacej ziarno . W koncu juz bardziej podobne do kawy ziarenka trafiaja na maty i suszone sa na sloncu lub w specjalnych suszarniach. Zostala jeszcze cienka jasna lupinka,  ktora oddziela sie mechanicznie w specjalnych maszynach i gotowe. Mozna slac w swiat! Co mnei zdziwilo, parzygotowana na eksport kawa wcale nie ma koloru kawowego, lecz wciaz jest bardzo blada.  Jak sie okazuje w tym stadium dluzej zachowuje swiezosc. Poza tym kazdy kraj ma swoje wlasne techniki palenia dzieki czemu kawa w roznych stronach ma odrobine rozny aromat i zawartosc kofeiny. W tym procesie  mozna tez dorzucic do kawy troche "smaku" czyli przeroznych aromatow sztucznych badz tez naturalnych.

Taaaak... teraz juz wiem, ze kawa nie pochodzi ze sloiczka:] 
Dowiedzialam sie o kawie bardzo duzo, ale co plantacja to plantacja, a co turystyczne miejsce na pokaz to turystyczne miejsce na pokaz. Dobrze by bylo zanurzyc sie w prawdziwym kawowym swiecie, zobaczyc jak to wszystko wyglada w rzeczywistosci. Zupelnie przypadkiem jakis starszy pan zapytany o droge do kolejnego misteczka wskazuje mi nie asfaltowa szose , a wlasnie droge biegnaca wsrod rozleglych upraw. Z braku samochodow wiekszosc drogi pokonuje piechota dzieki czemu dokladnie moge sie przypatrzyc jak wygladaja gospodarstwa i przylegajace do nich plantacje.

Ide sobie i patrze jak rosnie najlepsza kawa na swiecie...

 jak okiem siegnac kawa i banany
 
taka ide droga 
 
po lewej banany

po prawej kawa

1 komentarz:

  1. Podobno najlepsza ( i najdroższa) kawa na świecie jest robiona z ziarenek kawy powybieranych z lisiej kupy.

    A Ty dojedziesz do krajów gdzie piją wywar z ostrokrzewu paragwajskiego?

    OdpowiedzUsuń