Moja dieta glodowa trwala 10 dni i gdy sie wreszczie skonczyla (mniej wiecej w czasie gdy wjezdzalam do Zona Cafetera) zaczelam nadrabiac jedzeniowe zaleglosci w stopniu conajmniej niewyobrazalnym. Tak to chyba jest z efektem jojo wlasnie:P Ale ja tu nie przyjechalam ani sie odchudzac ani tyc, wiec nie zwazajac na wszelkie "efekty" zaczelam kosztowac lokalnych smakolykow przejezdzajac przez kolejne male miasteczka.
W Bogocie bylo jeszcze gorzej (lepiej!:P). Rodzinka u ktorej mieszkalam skutecznie dbala o to, abym nigdy glodna nie byla i zdazyla zasmakowac wszystkich lokalnych przysmakow. Codziennie wiec przygotowywali cos innego tradycyjnego dzieki czemu kuchnie kolumbijska moglam poznac na wylot.
W kolumbijskich zoladkach dominuje ryz, banany, kukurydza i czerwona fasolka. To wszystko w bardzo bardzo dla nas, Polakow niewiarygodnych postaciach i odmianach. Chronologicznie wyglada to tak:
Na sniadanie jest zawsze obowiazkowa goraca czekolada. Nie z proszku jak u nas, lecz kupuje sie specjalne bloki, ktore rozpuszcza sie w goracym mleku. Do tego zazwyczaj jajko sadzone lub jajeczniczka z roznymi dodatkami, pieczywo lub
arepas. Arepy sa to placuszki charakterystyczne dla Ameryki Poludniowej i mozna je znalezc od Wenezueli i Kolumbii az po krance Argentyny. Przewaznie robi sie je ze specjalnego typu maki kukurydzianej, wody, odrobiny soli i... I tu jest miejsce na rozne wariacjue typowe dla kraju, regionu czy upodoban. W Wenezueli najczesciej spotykana jest wersja najprosza, ktora dopiero po usmarzeniu jest przepolawiana i smarowana slonym maslem lub wypelniana intensywnym w smaku farszem. Tu, w Kolumbii, raczej dodaje sie "smaku" do srodka, jeszcze przed smazeniem i najczesciej z chrupiacej z wierzchu arepy po ugryzieniu wyplywa roztopiony ser.
Na sniadanie mozna tez zjesc
empanadas czyli kolejna rzecz typowa dla calej Latynoameryki. Empanady to pierozki nadziewane przeroznymi farszami - od miesa, ryb przez ziemniaki az po ser z szynka - i smazone w glebokim oleju. Smaczne. I bardzo kaloryczne:P
Inne typowe sniadanie to lekka zupa ziemniaczana, a do tego zawiniatka zwane envuelto. Jest to zolta, intensywna w smaku papka kukurydziana ciasno opatulona w kukurydziany lisc i w tym lisciu gotowana.
Ok 12, 1 przychodzi w tych stronach czas na obiad.
Najpierw zupa. W gestej kolumbijskeij zupie plywa wszystko! Jest kukurydza, ziemniaki, korzen juki, gotowane platany, w koncu duzy kawal miesa z koscia do "obgryzienia".
Na drugie ryz z czyms. Na przyklad
Bandeja Paisa czyli najbardziej tradycyjne danie kolumbijskie - cos, dla tych, ktorzy chca sprobowac wszystkiego tradycyjnego obiadowego na raz. Mamy tu ryz, gotowana fasole, sadzone jajko, kielbaske
chorizo, mielona wolowine, c
hicharron czyli smazona swinska skore (nie przepadam:P), placki
arepa, awokado
i smazone platany
. Generalnie jest to danie do ktorego, ze wzgledu na jego obfitosc, potrzeba co namniej dwoch An. Ja poprzestalam wiec na kosztowaniu wszystkiego po trochu na kolejnych obiadach - to ryz z fasolka, platanami i kawalkiem kurczaka, to ryz z jajkiem, juka (to taki korzen ziemniakopodobny) i smarzona wolowina, to znowu papas criollas (takie malutkie ziemniaczki, ktore je sie razem ze skorka) z roznymi rodzajami mies.
Typowy obiad wyglada wiec mniej wiecej tak:
Do obiadu pije sie przewaznie soki z przeroznych owocow lub agua panela czyli slodki cieply napoj koloru herbaty zrobiony na bazie cukru trzcinowego.
Co ciekawe taki obiad w mniejszej biedniejszej restauracyjce potrafi kosztowac 5-6 zl, co tym bardziej zacheca do jedzenia po kolumbijsku;)
Na kolacje przychodzi czas ok 20. Co do skladu jest podobna do obiadu, lecz nieco lzejsza. I nie ma zupy. Znow mamy ryz, kawalek miesa, ryby, gotowane warzywa czy smazone platany.
Mmmmmm. W kolumbii jest przepysznie!
Ale ale... zeby nie bylo ze sie cudza kuchnia zachwycam, a naszej nie szerze, musze powiedziec, ze w podziekowaniu za goscine przygotowalam DWIESCIE PIEROGOW RUSKICH! Zajelo mi to 7godzin i nastepnego dnia mialam zakwasy i odciski od walkowania, ale bylo warto - Kolumbijczycy lubia pierogi! Najbardziej z pomidorowo cebulkowym sosem... :P