Transport publiczny w Ameryce Poludniowej to temat na oddzielny obszerny wpis (obiecuje kiedys zamiescic:)). Teraz jednym slowem powiem tylko, ze jest PRZEDZIWNY! Przykladem tego moze byc motor, na ktorym to wlasnie wjechalam do Kolumbii.
Autobusy miedzymiastowe dojezdzaja tylko do centrum miasteczka przygranicznego w Wenezueli. Potem, aby dostac sie do granicy, ktora polozona jest gdzies w polu trzeba sie przesiasc w takie
Przy okienku wlasciwym trzeba sie z grata wypakowac (z tego co mi wiadomo nie wolno samochodem wyjezdzac z Wenezueli, ani do niej wjezdzac) i dalej zbierac pieczatki i uiszczac wszelkie absurdalne oplaty (oplata za wyjechanie z kraju 55zl) na piechote. Jako, ze wciaz jestesmy w polu, a samochody tedy nie jezdza, majac juz wszystkie pieczatki, trzeba sie jakos dostac do kolumbijskiej cywilizacji ( do najblizszej miejscowosci 12km). Wyjscia sa trzy: taksowka – 8zl, autobus dalekobiezny do Santa Marta 45zl albo… TAXI-MOTOR. 3zl. Bez kasku, z ciezkim plecakiem na plecach zajmuje tylnie miejsce i jade do Kolumbii:D
A tu jeszcze garstka obrazkow przygranicznych:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz