Jeszcze w autobusie spotykam kolejna polska backpackerska pare – Monike i Tomka. Zaprzyjazniamy sie (doprawdy cudowni ludzie!!!! :)) i kolejne dwa dni spedzamy wspolnie. Monika skonczyla Iberystyke i swietnie mowi po Hiszpansku dzieki czemu moge zrozumiec ten swiat troche bardziej. Bo przeciez nic tak nie daje poznac kraju jak rozmowa z jego mieszkancami. Wieczorem przy hostelowym stole jestesmy my – Polacy, para Hiszpanow, Kolumbijka, Meksykanczyk i grupka Wenezuelczykow. Leje sie rum i tocza burzliwe duskusje – o komunizmie, socjalizmie, Chavezie, jak to kiedys bylo w Polsce i jak to teraz jest w Wenezueli. Im wiecej rumu tym glosniej jedni przekonuja drugich. Ja siedze staram sie wylapac sens, a czego nie wylapie tlumaczy Monika. Lacze to co widze na ulicach (bardzo wysokie ceny wszystkiego, przerwy w dostawie pradu, mury kolorowymi haslami nawolujace do budowy lepszego socjalistycznego swiata itd ) z tym co mysla ludzie. Zarowno ci gleboko przekonani, ze Chavez stworzy tu raj na ziemi, glosno krzyczaca opozycja jak i wreszcie ci, ktorzy dawno zalamali rece i tylko z boku patrza co tu sie wyprawia nie wierzac, ze przy tym systemie jednostka jest w stanie zmienic cokolwiek.
Bardzo ciekawa i pouczajaca lekcja historii.
¨Lepszy swiat jest mozliwy gdy jest socjalizm¨
Super przygoda!
OdpowiedzUsuńIzek