Jeśli jest tak faktycznie, to rok ten zapowiada się wyśmienicie. Pełen relaks, zero zmartwień, gorąco, palmowo z przepięknymi widokami…
Na promie poznaliśmy przesympatyczną parkę Polaków – Kasię i Darka, którzy, podobnie jak my, podróżują z plecakami . Postanawiamy połączyć siły i autobusem kombinowanym z autostopem, w czteroosobowym składzie docieramy nieopodal miejscowości Medina, która jest bazą wypadową na przepiękne plaże. Zaprasza nas do swojego hotelu Tony – Hiszpan, który dwadzieścia lat temu wyemigrował to Wenezueli, a teraz jest właścicielem wytwórni czekolady i hotelu. Mówimy, że niestety nie jesteśmy w stanie pozwolić sobie na takie luksusy, ale on zgadza się przystać na naszą studencką cenę. Jesteśmy więc pół gośćmi hotelowymi, pół gośćmi rodziny. Dzięki temu nie tylko możemy się wyspać w iście królewskich warunkach, ale także uczestniczymy we wspólnym świętowaniu nowego roku. Wraz z żoną i trójką dzieci Tony’ego jemy wystawną kolację, a potem jedziemy do pobliskiego miasteczka odliczać do północy.
Ponieważ jest bardzo ciepło nic nie przeszkadza wyjść z zabawą na ulicę. Witać nowy rok należy głośno więc każdy szanujący się Wenezuelczyk otwiera samochodowy bagażnik, w którym obowiązkowo znajdować się muszą duże głośniki i na cały regulator puszcza rytmiczną wesołą muzykę. Dźwięki różnych melodii mieszają się ze sobą wzdłuż całej ulicy, a przy kolejnych samochodach roześmiane pary tańczą w rytm to jednej to drugiej muzyki. Do tego hałasu dołącza się jeszcze huk petard domowej roboty. Różnią się od kupnych do których przywykliśmy w Polsce tym, że ich cała efektowność polega na wzleceniu wysoko w powietrze i zrobieniu donośnego „bum”. Hałas jest tak duży, że z pewnością rekompensuje kolory i kształty, których niestety w tym przypadku brak.
Rankiem pierwszego dnia nowego ( lepszego!:) ) roku pakujemy ekwipunek plażowy i autostopem jedziemy na plażę Puy Puy. Cały dzień spędzamy na słodkim leniuchowaniu na przepięknej plaży otoczonej palmowym gajem. Leżymy w słońcu, czytamy, co jakiś czas wskakujemy do błękitnej przejrzystej wody trochę się ochłodzić.
Oby w nowym roku też było tyle ciszy, spokoju, tak mało zmartwień….
A zatem niczego, poza tym o czym piszesz, w Nowym Roku Ci nie życzę - taki raj na pewno wystarczy ;)
OdpowiedzUsuń